Khloe's POV
Minęły
już dwa tygodnie. Dwa pieprzone tygodnie, rozumiecie to. W ogóle nie wychodziłam ze szpitala mimo
nalegań pielęgniarek, Isy i moich rodziców. A co do moich rodziców. Oni dalej
twierdzą, że Justin nie jest żadnym gangsterem tylko przyjacielem ze szkoły. Z
Justinem było ponoć coraz lepiej, ale dalej nie dawał oznak życia, w pierwszym
tygodniu prawie dwa razy umarł. Jego rodzina odwiedziła go tylko raz, jak można
odwiedzić go tylko raz, jedyny raz. Z moich zamyśleń wyrwał mnie głos
pielęgniarki. Podniosłam swoje spuchnięte oczy:
-Khloe
powinnaś iść do domu z Justinem jest coraz lepiej, proszę- powiedziała Natalie
-Nie,
nie ja muszę tu zostać- prawie krzyknęłam. Natalie uklęknęła przy mnie.
-Słońce,
wiem, przez co przechodzisz. Czujesz się jak nieznaczące nic, ale uwierz mi on
się obudzi, otworzy oczy i jestem pewna, że zapyta o ciebie. Byłam przy tym kiedy kazał ci przekazać, że
cię kocha, uwierz mi. Idź do domu, zdrzemnij się, na pewno nie chciałby żebyś
cały czas płakała, prawda?- uśmiechnęła się
-Prawda,
może tak zrobię- otarłam łzy, widząc odchodzącą Natalie krzyknęłam
-Dziękuje-
uśmiechnęła się
-Nie
ma za co aniołku, do twoich usług
Ostatni
raz spojrzałam na Justina przez szybę, mimowolnie się uśmiechnęłam. Zeszłam
schodami i udałam się do wyjścia. Była już dziewiętnasta, a mroźne powietrze
dała o sobie znać. Okryłam się dłońmi i skierowałam się ku domu. Po niecałych czterdziestu minutach byłam już w
domu , w progu zobaczyłam moją mamę, jeśli to będzie jakieś kazanie to Boże
dopomóż.
-Kochanie-
zaczęła. Rozumiem, że Justin jest twoim przyjacielem, ale nie możesz tam
siedzieć cały dzień i noc- powiedziała
-Mamo,
nic nie rozumiesz. Nie mam ochoty z Tobą rozmawiać, pozwól, że pójdę wziąć
prysznic- powiedziałam sztucznie się uśmiechając. Na moje szczęście rodzicielka
tylko kiwnęła głową, mówiąc, że wychodzi z ojcem na kolacje, a David siedzi w
pokoju z kolegą. Pobiegłam schodami do mojego pokoju. Wow nie pamiętam kiedy tu
ostatnim raz byłam. Postanowiłam wziąć prysznic, w tym celu wzięłam
przygotowaną piżamę i udałam się do łazienki. Przestraszyłam się mojego odbicia
wory były widoczne, a tusz był rozmazany w kącikach oczu. Weszłam pod prysznic
i poczułam jak milion kropelek spływa po moim ciele, wylałam na włosy szampon
truskawkowy i dokładnie umyłam ciało. Po skończonym prysznicu, umyłam twarz i
ubrałam się. Zdecydowanie był to długi dzień, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
~.~
„
Baby baby blue eyes” z mojego snu przebudził mnie dźwięk mojego telefonu. Hmm
dzwoni Bruce, postanowiłam odebrać.
-Bruce
jest 8 rano, czy to coś ważnego?- zapytałam z jadem w głosie
-Gdyby
to nie było nic ważnego pewnie bym nie dzwonił- warknął
-Dobra
przepraszam o co chodzi?- zapytałam
-Justin
się obudził i chcę cię widzieć- powiedział, a mi momentalnie spadł kamień z
serca.
-Zaraz
będę- powiedziałam rozłączając się. Wyskoczyłam z łóżka i skierowałam się do
mojej szafy. Z racji tego, że było lato ubrałam zwykłe spodenki, crop top, a do
tego balerinki. Skierowałam się do łazienki robiąc lekki makijaż, włosy
upięłam w kucyk i po chwili byłam
gotowa. Zbiegłam na dół spotykając moją mamę, przygotowującą się do pracy.
-Mam
nadzieję, że nie wybierasz się znowu do Justina- powiedziała
-Nie,
wychodzę z Isą- skłamałam
-Dobrze,
wróć przed południem- krzyknęła, a ja wyszłam z domu. Cel- szpital.
Justin’s POV
Otworzyłem
powoli jedno oko, nie mogąc rozpoznać miejsca w którym się znajduję, powoli
podniosłem głowę, ale poddałem się po bólu, który pulsowała wewnątrz mnie.
Gdzie ja do cholery jestem? Czekajcie, nazwanie Khloe dziwką, upicie się,
pójście do niej do domu i wypadek. Jestem w szpitalu, zajebiście.
-Panie
Bieber, nareszcie pan się obudził- odparł lekarz. Wykonam tylko kilka wstępnych
badań, to cud, że pan przeżył- powiedział.
-Proszę
podążać za światłem- zrobiłem to co kazał i po chwili wszystko było już gotowe.
-Panie
Bieber, chcę panu powiedzieć, że był pan dzielny. Pana narzeczona przychodziła
tu codziennie- zaśmiała się, musiałam ją dzisiaj wygonić, ale jestem pewna, że
zaraz przyjdzie- powiedziała i skierowała się do wyjścia. Czekajcie, do kurwy
nędzy jaka narzeczona. Nie przypominam sobie, żebym kupował kiedyś pierścionek,
co tu się dzieję. Z moich zamyśleń wyrwał mnie Bruce.
-Stary,
jak dobrze, że jesteś- powiedział
-Ciebie
też miło widzieć, a teraz chcę coś wiedzieć. Kim do cholery jest moja narzeczona?-
zapytałem
-Khloe-
powiedział nonszalancko
-Jak
to Khloe? Ona jest na mnie wściekła. To nie 1 kwietnia Bruce- powiedziałem
zdezorientowany
-Khloe
po tym jak dowiedziała się o wypadku nie opuszczała cię na krok. Twierdziła, że
to jej wina, żeby udzielili jej jakiekolwiek informacji podała się za twoją
narzeczoną- powiedziałem, uśmiechając się.
-Zadzwoń
po nią- powiedziałem
Khloe’s POV
Po
kilkunastu minutach byłam już na miejscu. Znałam to miejsce jak własną kieszeń,
więc nie miałam żadnego problemu co do znalezienia odpowiedniego piętra i Sali.
Kiedy już dotarłam zobaczyłam Justina. Całego i zdrowego Justina.
-Justin!-
pisnęłam
-Khloe,
cieszę się, że jesteś- powiedział chłopak, uśmiechając się do mnie.
- Jak
się cieszę, że się obudziłeś, modliłam się o to- powiedziałam, przytulając
chłopaka.
-Khloe,
chciałbym cię przeprosić
-Justin-
zaczęłam
-Nie,
Khloe, mimo tego, że byłem takim dupkiem przychodziłaś tu każdego dnia,
dziękuje ci za to. Bardzo mi na tobie zależy i nie chcę popsuć naszej
znajomości
-Ja
też Justina, też mi na tobie zależy- powiedziałam.
Rozmawialiśmy
tak przez dobrą godzinę, ale w końcu postanowiłam pójść do domu. Pożegnałam się
z chłopakiem i skoro wszystko się ułożyło wyszłam z Isą na imprezę.
2 miesiące później
Nie
widziałam się z Justinem, odkąd wyszedł ze szpitala. Czasami udało nam
porozmawiać się przez telefon, większość wakacji spędziłam na imprezowaniu z
Isą i ogólnie zrobiłam sobie relaks. Chcę wam coś powiedzieć, dzisiaj pierwszy
dzień szkoły. Nie wiem jakim cudem te wakacje minęły tak szybko. Stałam właśnie
przed lustrem w pokoju, wykonując ostatnie poprawki w makijażu, zaraz miała
przyjechać po mnie Isa, nie lubię rozpoczęcia roku.
-Kochanie,
Isa już czeka pod domem- krzyknęła moja rodzicielka.
-Pa
mamo, potem idę z Isą na miasto, kocham cię- nie czekając na odpowiedź,
wsiadłam do auta.
-Isa,
widzę, w tobie tak wiele entuzjazmu- powiedziałam z sarkazmem w głosie
-Nie
mogę uwierzyć, że te wakacje tak szybko zleciały. Jeszcze niedawno byłyśmy na
pierwszej imprezie, a teraz idziemy na rozpoczęcie roku. Tak w ogóle jak z
Justinem?- zapytała Isa, unikałyśmy tego tematu.
-Nic,
kilka razy dzwonił do mnie, nie widziałam go osobiście odkąd wyszedł ze
szpitala. Isa, jesteśmy na miejscu. Moja przyjaciółka wyrwała się z transu.
Wysiadłyśmy z auta i ruszyłyśmy w kierunku budynku szkoły, kiedy miałam już
wchodzić zatrzymał mnie nie kto inny jak Chris. Nie ma to jak rozpocząć tak
bardzo niesamowicie ten rok szkolny. Sarkazm.
~.~
Jak mogliście zauważyć zmieniłam szablon na blogu, a także inaczej piszę tytuł rozdziałów. Witam was sporej przerwie, spowodowaną hmm brakiem czasu? Może tak to ujmę. Z tego rozdziału ja osobiście nie jetem zadowolona, ale myślę, że ten mi podarujecie. Nie wiem kiedy pojawi się kolejny, teraz dziewczyny idą do szkoły, obiecuję więcej drama time, za co pewnie mnie zabijecie ale okej. Chciałabym jeszcze zrobić tu dedykacje dla Zuzy. Kocham was papa xx
<3
OdpowiedzUsuńKocham i czekam nn <3
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńSuuuper
OdpowiedzUsuńNa to opowiadanie trafiłam przez twojego aska. Przeczytałam wszytskie notki i szczerze mówiąc naprwdę mi się spodobało :) Jestem ciekawa jak potoczą się dalsze losy 'związku' Khloe i Justina. Zastanawi mnie też, jaką rolę odegra w tym wszystkim Chris..
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział :)
A btw to też piszę ff, więc serdecznie cię na nie zapraszam.
http://lethal-love-ff.blogspot.com/
Co sądzisz? xddd Nie chcę żebyś traktowała to jak reklamę, bo twoje opowiadanie naprawdę mi się podoba :)
/N
Ciekawi mnie co dalej :) Jeśli gdzieś informujesz, typu ask, tt, to chciałabym być informowana :)
OdpowiedzUsuń@asielolo
No i co bedzie dalej? Co z Khole i Justinem?
OdpowiedzUsuńDo nastepnego:)
halo to jest swietne!
OdpowiedzUsuń